poniedziałek, 25 czerwca 2012

glupota jednak boli

Moja glupota!
Wszystko bylo dobrze do czasu... ale od poczatku.
Moja reka zagoila sie wspaniale, nie odczuwalam prawie nic przypominajacego mi o zabiegu.Czujnosc zostala uspiona na tyle, ze zabralam sie za "wielkie" porzadki, Szanowny ochoczo pomagal ale nie na tyle zgrabnie zeby mnie zadowolic.
Zapomniawszy o swojej rece zlapalam nasze wyro, zeby podniesc i odkurzyc i....moja glupota zabolala jak diabli. Bolala jeszcze wiele dni potem. Poszlam nawet na randke z doktorem, ten po dokladnym przemacaniu mojej reku, powyginaniu, pokreceniu i zadaniu tysiaca pytan, stwierdzil, ze udalo mi sie nie narobic bigosu. Glupi, to ma szczescie, coooooo?
Przez ten czas nie bylo mowy o drutowaniu, cierpialam w pokorze. Moglam jednak ogladac, analizowac efekty mojej pracy nad bolerkiem i bolerko wyglada teraz tak:



taaaaaak, oczka nie byly rowne, rekawy "chyba" za szerokie, ogolnie wszystko do bani etc. etc....
Zaczne od nowa, bo wloczka dobra, corka tez dobra wiec ja nie moge zrobic zlej roboty.
Mam racje?
Jak moglabym dac dziecku taka fuszerke, skoro dostalam juz prezent na moje ostatnie "dziesci",
za rok zmiana dekoracji z przodu na 5.
Czas zaiwania jak oszalaly, nie mam pojecia, jak to stalo sie, ze mam juz 49 lat?! Przeciez "w sercu ciagle maj", porozrabialabym jeszcze, ubrala, to co nie przystoi ... aaaaaaaach, nie wroca te lata, lata szalone.....
A dostalam to:


i to:



hmmmm, musicie mi uwierzyc na slowo, ze ten fiolet, to jest piekny zakurzony rozowy, w ktorym (dziecko stwierdzilo, ja osobiscie stronie od rozowego ale ten nawet mi sie podoba) podobniez wygladam piknie.
Niech bedzie, musze pomyslec, co z tego zrobic.
Alpaca boucle znam, jest boska, mieciutka ale nie nadaje sie na wszystko, moze jakies kimono?
Pomaranczowa Alpaka rowniez rzecz jasna od Dropsa (kocham Dropsa) troszke mnie zaskoczyla, jest jakas malo alpakowa, malo miekka i sliska, inna od alpak, ktore  znam. Moja babcia okreslilaby ta welne
jako "chrabesciata". Czy mialyscie tez ta welne? Jakie macie odczucia?
Ja tak tylko tutaj czynie wyznania, bo przeciez darowanemu koniowi nie zaglada sie...
Mam wiec zabezpieczenie wloczkowe na najblizszy czas (po bolerku oczywiscie), ha!  na dalszy czas
wlasciwie tez, gdyby przegladnac moje zapasy hahahahaha.
Wiec nic tylko pracowac jak ta pani



Nie moglam powstrzymac sie, a ze Maja wygladala jakby pozowala  to...piekna jest. 
Ciekawi mnie, co Szanowny kombinuje? W Szkocji obchodzenie urodzin, to niemal obowiazek. Nawet
gdybys chciala zapomniec (kto chce pamietac, ze ma 49), to nie pozwola.
W piatek wracam do pracy, no i dobrze, bo musze sie przyznac, ze odkad nie chodze do pracy (juz piec tygodni) jakos na wszystko czasu mi brakuje, jestem jakas niezorganizowana, rozlazla.
Moze to wina pogody, padalo u nas niesamowicie. Moj ogrodek przypominal pole ryzowe!!!
W sobote sa u nas zawody szkockich "piperow", przyjada grupy nawet z bardzo daleka. W ubieglym roku bylo ponad 100 grup, bedzie mnostwo prawdziwych szkockich szkotow, wszyscy w kiltach i wszyscy w "niczym" pod tymi kiltami.... hahaha.
Moj prywatny szkot tez napewno przywdzieje swoje kraty klanowe. To wspaniala impreza, oby tylko pogoda dopisala. Zdam drobiazgowa relacje, napewno. W nastepna sobote znowu impreza, wlasciwie teraz w kazda sobote sa imprezy, bo miasteczka obchodza swoje coroczne Gale. Nasza " Gala Annan" przypada zawsze w pierwsza sobote lipca, znowu parada itd.











środa, 13 czerwca 2012

Mistrzostwa w pilce i druty

Dzieki zawodom w pilce kopanej przybywa mojego (wlasciwie corkowego) bolerka, skonczylam etap dodawania, formowania itd. Zostal mi korpusik, krotki jak to w bolerku, no i rekawy.
Mistrzostwa trwaja wiec mysle, ze szybko mi pojdzie.


Dziwna istnieje symbioza pomiedzy pilka kopana i dzierganiem, przynajmniej u mnie w domu hahahaha,
jak dobry mecz w telewizji, to i dobry udzierg. Moj malutki, duzy chlopiec (hihi) wpatruje sie w ekran z meczem jak moja babcia w "Mode na sukces", ja dziergam rzucajac czasem okiem jak np. wyrzucaja naszego bramkarza z boiska (bardzo lubie Wojtka, zeby nie bylo). Spokoj, cisza, udziergu przybywa,
chlop zadowolony, ze ja tez pilka sie interesuje. Wszyscy sa szczesliwi.
Chcialabym pokazac dzisiaj pare fotek z mojej najblizszej okolicy, bo mieszkam w przepieknym miejscu, nad rzeka, rododendrony rosna wszedzie niemal jak chwasty. Tu akurat przy drodze.





I wiecej rododendronow, sa cudowne, uwielbiam czas gdy sa.


Nie mieszkam w tym zamku, o nie. Znam jednak ludzi, ktorzy tam mieszkaja, w sezonie jest tam mnostwo turystow, to spoko ale tak od pazdziernika do kwietnia brrrrrrr. Jestem pewna, za sa tam duchy.
Malzenstwo, ktore caly czas tam mieszka pracuje dla wlascicieli mieszkajacych niedaleko w nowoczesniejszym domu hahahahaha. Zamek czesciowo przeznaczony jest na hotel, jednak czesc, ktora pokazuje zamieszkuja tylko kruki i golebie i ...uuuuuuu. Szkoda, bo zamczysko podupada, wlasciciele nie maja kasy na doprowadzenie starej czesci do uzywalnosci. Piekna budowla.







Ten zolty pies z facetem, to "nie moj" pies (oczywiscie ja mam prawo do wykonywania czynnosci pielegnacyjnych, karmienia i czasem drapania za uchem) ze swoim panem, czyli moim malutkim, duzym chlopcem....tu tez mam prawo do wykonywania czynnosci jw.



                                    
A to doskonaly pomysl w swojej prostocie, schodki do przechodzenia przez plot, tutejsi farmerzy buduja takie bardzo czesto, zeby ludziska nie niszczyli ogrodzen. Jest nawet okladzina na drucie kolczastym, zeby sobie ktos portek nie porwal.

Mieszkam za ta gorka, a na zdjeciu pozostalosci po przyplywie.


Pisalam juz, ze mam dostac alpacze runo, nabylam wiec zestaw treningowy do nauki przedzenia : wrzeciono i troche czesanki i... probuje....
 
przasc.....idzie mi byle jak. Myslalam, ze to latwiejsze, urywaja mi sie te klaki...... mam kolezanke goralke, ona umie przasc na kolowrotku, to zapewne ma tez pojecie (przynajmniej wieksze niz ja), jak to robic na takim wrzecionku.
Mysle, ze jak juz zalapie. o co w tym chodzi, to spodoba mi sie ta robota. 
Narazie uprzedlam okolo metra w kawalkach hahahaha, drugie tyle namarnowalam ale mysle, ze jak to porozczesuje grzebieniem, to da sie ponownie uzyc...mam nadzieje.

Chcialabym tez pokazac jeden z szali, ktore udziergalam. Ten akurat dalam corce, wiec latwo bylo mi zrobic zdjecia. Wybieram sie tez w tygodniu do cioci Rachel, sedziewa pani, bardzo zasadnicza, to ciocia
mojego Szkota. Ja tez ja lubie.



 
Nie wiem jednak, czy nie odbierze "dziwnie" prosby o pozwolenie zrobienia zdjec jej szalowi?

Dostalam pare "fantow" z okazji zblizajacych sie moich urodzin, porobie zdjecia i pochwale sie nastepnym razem.  Obserwuje tez jakies dziwne spiskowanie za moimi plecami,  corka dziwnie czesto
szepcze sobie ze Szkotem, musze poprosic psa zeby podsluchal hahahaha.

środa, 6 czerwca 2012

Dlaczego tak ?

Cos poruszylo mnie dzisiaj, nawet bardzo poruszylo.
Czy widzialyscie torebke u Zdzichy?
Czym sie rozni Prada od Zdzichy. Do pioruna tylko tym, ze Zdzicha to Zdzicha a Prada to Prada.
Dlaczego Pradzie trzeba tyyyyyle placic a Zdzisce nie? Moje wewnetrzne ja buntuje sie.
Pomysl na torebke...nic szczegolnego, wykonanie nie za trudne, materialy tez nie powalaja, o co wiec chodzi? O marke, o to, ze ktos smierdzaco bogaty kiedys uznal, ze Prada, to jest TO.
No i teraz wszyscy, ktorzy chca cos kupic u Prady musza placic na poziomie tego pierwszego smierdzaco bogatego, co nie oznacza, ze z klasa.
Torebki u Prady dzierga pewnie jakas Hinduska czy Chinka za miske ryzu, moze nawet to byl jej pomysl, moze zrobila taka torebke dla siebie z resztek...
To wlasnie najbardziej mnie porusza.
Tak jak postawa mojej sasiadki, ktorej dalam estonski szal za to, ze dala mojej corce kilka sprzetow, jak ta dostala "swoj dach nad glowa" i poza dmuchanym lozkiem i paroma garnkami brakowalo jej wszystkiego.
Sprzety, z pozbyciem sie ktorych sasiadka mialaby problem, sprzedac tez byloby trudno, bo jest tego tutaj mnostwo.
No, ale dala, wiec szal za to dostala, niech tam, mialam jeden zrobiony.
Sasiadka szal ogladnela, pochwalila, jeszcze by nie!
I wywalila, ze teraz, to ona bedzie jeszcze lepsza, bo nagoni mi klientki, ze ja to zbije teraz fortune, bo Szkotki nie potrafia robic takich rzeczy a chcialyby miec i napewno zaplaca za taki szal 10 a nawet do 20 funtow...... cisza nastala... jak w "kosciole".
Nie wiedzialm, czy jaja sobie robi, czy co.  Powiedzialam, ze 20 to ja prawie wydalam na welne, poswiecilam pewnie z 15 godzin na robote (jakby do kupy wszystko zliczyc), liczac po najnizszej krojowej za godzine to wyjdzie minimum 75 za robocizne plus welna. No i znowu cisza.
Sasiadka nie przychodzi juz do mnie na herbatke, no i dobrze, zaoszczedze na mleku i cukrze, ze o energii nie wspomne.
Wnerwia mnie  strasznie, dlaczego ta sama praca jest roznie oceniana, w zaleznosci, kto ja wykonuje.
Nastawienie tubylcow do Polakow zawdzieczamy sami sobie. Nie raz obserwowalam, jak Polak pracowal za mniejsze pieniadze niz Szkot. Po co, dlaczego? Przeciez zleceniodawca zaplacilby normalna stawke, bo np. trudno znalezc solidnego wykonawce. Cieszylby sie, ze ma wykonane dobrze i szybko za normalna cene, nie musielismy dodatkowo "robic mu dobrze" pozwalajac jeszcze na nas zaoszczedzic. Taka postawa, spowodowala, ze tubylcy obrazaja sie jak ktos tzn. Polak nie chce dac sie wyd...
No tak, zaczelo sie o torebce Zdzichy a skonczylo o emigrantach, no coz....zyje tutaj i jak napisalam wczesniej mam wiele obserwacji, ktorymi nie mam sie z kim podzielic, bo...bo tak naprawde sami polozylismy sie w dolnej szufladzie, robiac co robimy, nie uczac sie jezyka...ba, nawet nie starajac sie nauczyc jezyka, co dyskwalifikuje na starcie.
Takie dziwne stwory ci emigranci, nie wszyscy oczywiscie,
tylko jakies 90%. Gdzie nasza narodowa duma?
Dlaczego np. Pimposhka moze, idzie do przodu jak burza, wykorzystuje wszystko, co ten kraj ma do zaoferowania (a ma wiele i to bez wzgledu na kraj pochodzenia) a ktos inny nawet nie probuje.
Zgroza. Jestesmy za to mistrzami w zazdroszczeniu tym, ktorzy cos robia.

niedziela, 3 czerwca 2012

Inwestycja wymuszona

Mialo byc szybko, zrobilo sie pare dni. Powod wstydliwie prozaiczny..."ktos" (pewnie pies) zostawil baterie w aparacie i aparat szlag trafil. Wymusilo to na nas inwestycje w nowy.
Klawa zabawka, musi minac jednak troche czasu zanim poznam wszystkie jego mozliwosci a przede wszystkim jak je wykorzystac.
Zrobilam pare fotek, tak jak moglam w tej chwili, cos tam widac hehe.

To mam wlasnie na drutach, ma z tego wyjsc bolerko dla corki. Robie od gory metoda Contiguous, fantastycznie przyblizona przez Mabe i Antosie (dziekuje z calego serca dziewczyny).


Robi sie fajnie, to super metoda. Ja jednak chyba dam sobie teraz spokoj, z ta moja reka robie nierowne oczka, chociac corka powiedziala, ze to jest wlasnie ten szczegolny smaczek rekodziela. Nie wiem czy moge jej wierzyc tak do konca, bo przeciez, to dla niej robie, wiec moze tylko chce szybko???
Wloczka to alpaca z jedwabiem od Dropsa.

To tez mam na drutach, "to to" jest fifraczek dla mnie, do wykonczenia: dorobic dluzsze rekawy, dorobic dol, zrobic plise i najgorsze...kupic guziki. Przerwalam, bo zabraklo mi wloczki, zostalam obdarowana iloscia na dzieciecy rozmiar wiec zanim nadeszla reszta, to... "no wicie, zozumicie".
Robilam od gory ta sama metoda, wloczka to  alpaca boucle od Dropsa, jest cudowna, miekka, milusia, polecam.



A to juz bluzeczka z bawelny (nie mam pojecia jakiej, kupilam ja na pchlim targu)...czeka na cieple dni, moze dlugo poczekac, u nas dzisiaj bylo 10 stopni.
Dlatego nie lubie robic rzeczy z bewelny, welne mozna zalozyc zawsze bez obawy zamarzniecia albo przegrzania.


Narazie tyle zrobionych dziergadel, obfoce jeszcze kilka popelnionych rzeczy z przeszlosci ale naprawde potrzebuje lepszej pogody, dzisiaj szaro niesamowicie.

A to juz moja drutowa ksiegarnia a pod nia dedykacja w ksiazce, ktora dostalam niedawno na Dzien Matki.
Corus mam udana.....




 


Jeszcze tylko przedstawie Wam pana psa, hrabia Kesz we wlasnej osobie.


Jest miasznaka dwoch tutejszych chartow i charta Saluki, i nie jest chudy (zeby nie bylo, te psy tak maja), to atleta.
Zanim pojawil sie w naszym domu myslalam, ze charty, to durnie myslace tylko o bieganiu, zmienilam zdanie. Kesz, to swietny facet, inteligentny, z sercem (no, tylko nie dla kotow) i niesamowicie czysty.
Dostalismy go jak byl malusim szczeniaczkiem, nasiusial w domu tylko dwa razy i to tylko dlatego, ze ma glupia pania i pana, ktorzy nie zrozumieli go jak prosil o wyprowadzenie.
To byloby na tyle na dzisiaj, biegam ciagle pomiedzy komputerem a telewizorem...  krolowa Elka II dzisiaj splawia sie Tamiza, lubie popatrzec na takie rzeczy. My nie mamy juz takich "lepiej urodzonych".
Swoja droga, taka krolowa i caly ten jej dwor, to strasznie droga zabawka ale ciesze sie, ze jest...